Wtorek, 16 Kwiecień 2024

Uzupełniająca tura przesłuchań: tak dla Francji i Rumunii, nie - dla Węgier

15.11.2019, 09:39 Aktualizuj: 18.11.2019, 11:26
© European Union 2019 - Source: EP/Thierry Roge
© European Union 2019 - Source: EP/Thierry Roge

Kandydaci na komisarzy UE z Francji i Rumunii dostali zielone światło od europosłów podczas przesłuchań w komisjach Parlamentu Europejskiego. Nie przeszedł kandydat z Węgier, który będzie musiał udzielić pisemnych odpowiedzi na dodatkowe pytania. Ponadto grupa socjalistów domaga się od niego pisemnych gwarancji, że będzie niezależny od premiera Viktora Orbana.

Ciągle, mimo dwukrotnych ponagleń, nie napłynęło zgłoszenie kandydata z Londynu, co stawia pod znakiem zapytania możliwość głosowania w PE nad całym składem Komisji Europejskiej 27 listopada i rozpoczęcia pracy przez KE od 1 grudnia.

Zaskakująco łatwe zielone światło dla Francuza

Europosłowie połączonych komisji przemysłu oraz rynku wewnętrznego obeszli się łagodniej z kandydatem Francji na komisarza ds. rynku wewnętrznego Thierry'm Bretonem niż z odrzuconą wcześniej w Parlamencie Europejskim poprzednią nominatką Paryża Sylvie Goulard. Były pytania o konflikt interesów, ale wielkie grupy skupiły się na jednolitym rynku.

Breton potrzebował poparcia koordynatorów reprezentujących 2/3 komisji. Poparły go frakcje Europejskiej Partii Ludowej, Socjalistów i Demokratów, Odnowić Europe oraz Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Antyeuropejska grupa Tożsamość i Demokracja, Zieloni oraz skrajnie lewicowa Zjednoczona Lewica Europejska (GUE) chciały, by odpowiedział na dodatkowe pytania.

"Od strony merytorycznej zaprezentował się znacznie lepiej od swojej poprzedniczki. Również zarzuty natury etycznej są słabsze niż w jej przypadku. Dlatego grupa EKR zdecydowała się udzielić mu poparcia, co przesądziło o jego akceptacji" - powiedział europoseł Adam Bielan.

Breton spodobał się też europosłance PO Róży Thun. "Doskonała prezentacja. Doświadczenie w biznesie i polityce. Odnoszący sukcesy. Pełen pasji, ale realista. Jedno z najlepszych przesłuchań, jakich byłem świadkiem" - napisała na Twitterze po przesłuchaniu.

Szybka decyzja w sprawie Francuza może być zaskoczeniem zwłaszcza po tym jak europosłowie Socjalistów i Demokratów, Zielonych i GUE byli przeciwko przepuszczeniu Bretona przez badającą konflikty interesów komisję prawną. We wtorek udało mu się przejść dzięki przewadze zaledwie jednego głosu.

Po tym jednak jak przyszła szefowa KE Ursula von der Leyen ustąpiła S&D w sprawie zmiany kontrowersyjnego określenia teki wiceszefa KE centrolewica zmieniła nastawienie. Z nieoficjalnych informacji wynika, że dzięki temu Socjaliści i Demokraci, którzy do tej pory byli krytyczni zdecydowali się nie rzucać kłód pod nogi francuskiego kandydata.

Główne zastrzeżenia lewicy w PE do Bretona dotyczyły możliwego konfliktu interesów związanego z tym, że przez ponad 10 ostatnich lat kierował on korporacją Atos działającą w branży usług teleinformatycznych. Firma ta dostawała idące w miliony euro środki z funduszy unijnych.

Choć Breton sprzedał wszystkie akcje przedsiębiorstwa i zapewniał, że będzie wyłączał się z przyszłych decyzji KE w jego sprawie, to dla części eurodeputawych kwestia ta stanowiła przeszkodę, by pozwolić mu na zasiadanie w Komisji Europejskiej.

Rumunka ekspresowo przygotowała się do przesłuchania

Koordynatorzy komisji transportu Parlamentu Europejskiego poparli kandydatkę Rumunii Adinę Valean. Rumunkę poparły wszystkie frakcje z wyjątkiem Zielonych, którzy domagali się dodatkowych informacji, oraz grupy Tożsamość i Demokracja, która była przeciwko.

Podczas wysłuchania Rumunka odniosła się do Europejskiego Zielonego Ładu, jednego z głównych programów szefowej elekt Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Jak powiedziała, ta strategia nie może być zrealizowania bez transportu w jej centrum. Przekonywała, że choć ekologia jest ważna, jeśli chodzi o mobilność, to jednak musi służyć interesom obywateli. Wskazywała, że chociaż potrzebne są dodatkowe wysiłki, aby osiągnąć cele w zakresie ograniczenia emisji dwutlenku węgla, musi to być wykonalne pod względem ekonomicznym. Mówiła, że cyfryzacja i automatyzacja pociągają za sobą ogromne zmiany dla sektora transportu, ale nie mogą one następować kosztem ludzi, dlatego konieczne jest większe skoncentrowanie się na szkoleniach i przekwalifikowaniu się pracowników.

Valean mówiła też, że będzie pracować nad poprawą bezpieczeństwa ruchu drogowego i będzie dążyć do ukończenia budowy jednolitej europejskiej przestrzeni powietrznej. Ma to służyć ograniczeniu natężenia ruchu w przestrzeni powietrznej i zmniejszyć emisje. Choć - jak mówiła - UE ma solidne ramy w zakresie praw pasażerów, to należy nadal pracować w tym obszarze. W kwestii inwestycji infrastrukturalnych powiedziała, że będzie bronić budżetu instrumentu finansowego „Łącząc Europę” w kolejnym budżecie UE.

Przesłuchanie kandydatki bardzo dobrze ocenił europoseł Kosma Złotowski (PiS). "Wypadła bardzo dobrze podczas wysłuchania, choć miała niewiele czasu na to, żeby się przygotować, raptem kilka dni. Z posiedzenia komisji transportu wyszła dziś zwycięsko. Sam fakt, że jest z Rumunii, napawa nas optymizmem" - powiedział po wysłuchaniu.

Podobnie wypowiadała się europosłanka Elżbieta Łukacijewska (PO). "(Valean) miała dobre wystąpienie i widać było, że rozumie problematykę transportu. Choć nie mówiła o wielu rzeczach wprost, bo wiele będzie też zależeć od rządów państw członkowskich, to jednak była przygotowana. Dobrze, że jest z naszego regionu, bo na pewno będzie go dużo lepiej rozumiała niż kogokolwiek inny" - powiedziała.

Otoczenie przyszłej szefowej KE podkreśla, że Valean jest doświadczoną europosłanką, która przewodniczyła komisji środowiska, a teraz kieruje komisją przemysłu i badań PE (ITRE). W swojej karierze Rumunka zajmowała się kwestiami związanymi z transportem. Była m.in. sprawozdawcą projektu dotyczącego instrumentu "Łącząc Europę", który wspiera infrastrukturę w dziedzinie transportu, energii i usług cyfrowych w UE.

W listopadzie nowy centroprawicowy rząd Rumunii zaproponował dwójkę kandydatów - Valean i Siegfrieda Muresana. Są oni eurodeputowanymi Europejskiej Partii Ludowej i należą do Partii Narodowo-Liberalnej (PNL), która obecnie rządzi w Rumunii. Przewodnicząca elekt zdecydowała, że Adina Valean otrzyma tekę transportową.

Węgier do poprawki; socjaliści chcą gwarancji niezależności

Kandydat Węgier na unijnego komisarza Oliver Varhelyi nie otrzymał w czwartek wystarczającego poparcia ze strony koordynatorów komisji spraw zagranicznych PE. Chcą oni, aby Węgier odpowiedział na dodatkowe pytania pisemnie.

Za tym, aby kandydat odpowiedział na dodatkowe pytania, opowiedzieli się koordynatorzy frakcji Socjalistów i Demokratów, Odnowić Europę, Zielonych oraz GUE. Kandydata poparły natomiast: Europejska Partia Ludowa, Tożsamość i Demokracja oraz Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy.

Jeśli dodatkowe odpowiedzi nie będą dla koordynatorów wystarczające, w komisji może dojść do kolejnego wysłuchania kandydata. Tuż po nim koordynatorzy spotkają się ponownie, a jeśli znów nie będzie wystarczającej większości, sprawa trafi pod głosowanie całej komisji spraw zagranicznych PE.

Większość pytań europosłów podczas przesłuchania dotyczyła tematyki, którą Węgier ma się zajmować w KE pod przewodnictwem Ursuli von der Leyen, choć nie uniknął on pytań o praworządność w swoim kraju.

Podczas wystąpienia Varhelyi przedstawił kluczowe jego zdaniem elementy polityki sąsiedztwa i rozszerzenia UE na najbliższe pięć lat. „Musimy rozpocząć negocjacje akcesyjne z Macedonią Północną i Albanią. Jednocześnie potrzebujemy bardziej skutecznego procesu akcesyjnego i przygotowań do niego” - mówił. Jak podkreślał, Bałkany Zachodnie stanowią integralną część Europy, a tempo reform strukturalnych w regionie powinno wzrosnąć. Mówił też, że nie widzi sprzeczności między pogłębianiem integracji unijnej a rozszerzaniem Wspólnoty.

Varhelyi przekonywał, że UE musi koniecznie dopilnować, aby kraje Partnerstwa Wschodniego wdrażały reformy strukturalne. Zapowiedział, że będzie bronić niezależności i integralności terytorialnej Ukrainy. Wspólnota nie zaoferowała wprawdzie Ukrainie unijnego członkostwa, ale może jej pomóc stworzyć solidną gospodarkę rynkową - zaznaczył Varhelyi, zapewniając, że będzie to jego priorytetem.

Powiedział, że chce wzmocnienia relacji miedzy UE a krajami Partnerstwa Wschodniego, a UE powinna być jego zdaniem otwarta na współpracę z Gruzją i Mołdawią.

Węgierski kandydat ogłosił też, że zamierza "odnowić" partnerstwo z południowym sąsiedztwem UE, koncentrując się na rozwoju gospodarczym i wykorzystując w pełni unijne instrumenty finansowe, które powinny skupiać się na inwestycjach. W tym kontekście wymienił m.in. Maroko, Tunezję i Egipt.

Niektórzy eurodeputowani wyrażali obawy, jak Varhelyi będzie w stanie promować praworządność i prawa podstawowe w krajach objętych procesem rozszerzenia, biorąc pod uwagę, że jego własny kraj w ciągu ostatnich kilku lat przyjął regulacje naruszające prawo unijne. Dopytywali też, czy w swojej pracy będzie niezależny, czy też zamierza przyjmować instrukcje z Budapesztu.

"Nie jestem członkiem żadnej partii. Będę niezależny. Nie będę przyjmował żadnych instrukcji, jak mam postępować. Będę członkiem kolegium komisarzy (KE)" - odpowiedział Varhelyi.

Jednak grupa socjalistów w PE chce od węgierskiego kandydata gwarancji na piśmie, że w swej pracy nie będzie zależny od premiera Węgier Viktora Orbana. „Fakt, że Varhelyi będzie pod nadzorem wysokiego przedstawiciela ds. zagranicznych UE Josepa Borrella, sam w sobie jest już gwarancją. Niemniej jednak chcielibyśmy pisemnego zobowiązania, że działania, które podjął pan Varhelyi jako poprzedni stały przedstawiciel Węgier przy UE, nie wpłyną na jego przyszłe obowiązki. Oznacza to, że musi wytyczyć wyraźną granicę między poprzednimi funkcjami a tym, co chce zrobić (obecnie)" - napisał w oświadczeniu Tonino Picula, koordynator grupy Socjalistów i Demokratów (S&D) w komisji spraw zagranicznych PE.

luo/ stk/ woj/

PLIKI COOKIES

Ta strona korzysta z plików cookie. Sprawdź naszą politykę prywatności, żeby dowiedzieć się więcej.