Piątek, 29 Marzec 2024

Halicki: moim pierwszym celem w PE jest pomyślne zakończenie negocjacji programu Prawa i Wartości

27.09.2019, 13:55 Aktualizuj: 27.09.2019, 14:11
Fot. PAP/ Radek Pietruszka
Fot. PAP/ Radek Pietruszka

Europoseł Andrzej Halicki (EPL/PO) deklaruje, że jego pierwszym celem w Parlamencie Europejskim jest pomyślne zakończenie negocjacji programu Prawa i Wartości, który ma wpierać kulturę demokracji i wartości europejskie.

PAP: Parlament Europejski chce przeznaczania ok. 2 mld euro na ochronę oraz propagowanie praw i wartości unijnych. Pan został negocjatorem przepisów ze strony EPL. Czy to główne zadanie dla komisji LIBE, w której Pan zasiadł?

A. Halicki: Portfolio Komisji LIBE (Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych) jest bardzo szerokie i dotyka spraw istotnych dla naszych obywateli. Gorącym tematem tej kadencji będzie kwestia praworządności w krajach UE oraz negatywne skutki dezinformacji w sieci i ochrona demokracji w dobie nowych technologii.

Dlatego za jeden z priorytetów komisji LIBE uznaję właśnie promowanie kultury demokracji oraz wsparcie dla organizacji społeczeństwa obywatelskiego pracujących na rzecz propagowania szacunku dla naszych wspólnych wartości, w tym praworządności. Pierwszym moim celem jest pomyślne zakończenie negocjacji programu Prawa i Wartości, który przewiduje bezpośrednie finansowanie z budżetu UE organizacji działający lokalnie, najbliżej obywatela.

Obecnie czekamy na priorytety nowej Komisji Europejskiej, które wyznaczą kierunki pracy legislacyjnej w komisji LIBE.

PAP: Został Pan również członkiem delegacji do Zgromadzenia Parlamentarnego Euronest, czyli zgromadzania przedstawicieli Parlamentu Europejskiego i parlamentów państw uczestniczących w Partnerstwie Wschodnim. Co wysuwa się na pierwszy plan prac Euronest w tej kadencji?

A. Halicki: Delegacja do Zgromadzenia Parlamentarnego Euronest ma zapewnić unijny kontakt z obywatelami krajów Partnerstwa Wschodniego. Rządy tych krajów mają różne cele, niektóre prowadzą wyraźny kurs na zbliżenie z UE jak np. Mołdawia, inne zachowują dystans do unijnego projektu.

Euronest jest po to, aby wszystkie środowiska polityczne tych krajów obecne w parlamentach narodowych miały możliwość współpracy ze stroną unijną. Celem zawsze są korzyści dla obywateli.

W tej kadencji kluczowe wydają się tematy bezpieczeństwa, współpracy gospodarczej i naukowej oraz zarządzania. Dla mnie szczególnie ważne jest wsparcie dla Mołdawii w jej prounijnych planach. Wyzwaniem pozostaje Białoruś i przyjazne, ale krytyczne spojrzenie na ten kraj. Większy udział w pracach Euronestu przez stronę białoruską będzie z pewnością sukcesem tej kadencji.

PAP: Głównym celem Partnerstwa Wschodniego jest „przyspieszenie stowarzyszenia na poziomie politycznym oraz pogłębienie integracji gospodarczej”  między UE a jej wschodnimi sąsiadami. Jak ocenia Pan ten powodzenie tego procesu? Czy w PE nadal jest zainteresowanie tematem wschodnim?

A. Halicki: Pamiętamy, że Partnerstwo Wschodnie zostało powołane w maju 2009 r. z inicjatywy Polski i Szwecji. Wierzę, że nowa kadencja Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej stanowi szansę na opracowanie nowej wizji Partnerstwa po 2020 r. Przedstawiłem swoim kolegom w Komisji AFET propozycję zorganizowania "Wysłuchania publicznego" na ten temat. Naszym wspólnym zadaniem powinno być ponowne ożywienie Partnerstwa Wschodniego jak to miało miejsce w okresie rodzenia się tej idei. Nie będzie to łatwe, gdyż Unia Europejska stoi dziś przed innymi wyzwaniami jak Brexit, unijny budżet, kwestie praworządności,  czy konflikt handlowy w relacjach UE- US.

Partnerstwo Wschodnie jest przeciwwagą dla nieustannie zwiększających się wpływów Rosji w regionie oraz gwarancją na zwiększenia unijnych inwestycji. Wymaga działania w dwóch perspektywach: średnio - długoterminowej. W krótszym okresie celem powinno być wspomaganie państw stowarzyszonych i Armenii w realizacji podpisanych umów z Unią i maksymalizowanie współpracy sektorowej - zwłaszcza inwestycyjnej - z Azerbejdżanem i Białorusią. W perspektywie długoterminowej potrzebna będzie specjalna ofertą dla państw stowarzyszeniowych: Gruzji, Mołdawii i Ukrainy.

Długofalowa wizja rozwoju musi zakładać dalszą liberalizację usług finansowych, w tym dołączenie do jednolitego obszaru płatności w euro (SEPA), integrację usług cyfrowych – jest np. propozycja zniesienia roamingu na rozmowy z EU - oraz rozszerzanie swobody przepływu pracowników wykwalifikowanych w wybranych sektorach gospodarki.

PAP: Przewodnicząca elekt KE Ursula von der Leyen zapowiedziała, że chce, aby Europa była neutralna klimatycznie do 2050 roku. Aby było to możliwe, UE musi ograniczyć emisje do 2030 roku nie o planowane 40 proc., ale nawet o 55 proc. Jak Pan ocenia tę propozycję?

A. Halicki: Zwiększenie do roku 2030 celów UE, zostało poparte przez ustępującego komisarza ds. klimatu Miguela Ariasa Canete i Parlament Europejski już w zeszłej kadencji. Ursula von der Leyen zapowiedziała także, że chce powszechnego wprowadzenia podatku węglowego, aby cała Europa stała się pierwszym kontynentem „neutralnym” pod względem klimatu. Również Finlandia, która objęła prezydencję w Radzie UE sygnalizuje, że ma bardzo ambitne plany w zakresie ochrony klimatu.

Finowie tak samo jak nowa szefowa KE chcą, by do końca 2019 r. Unia przyjęła za cel dążenie do neutralności klimatycznej. Chodzi o to, by do 2050 roku nie tylko odejść od paliw kopalnych, ale również wyeliminować inne rodzaje emisji, np. w rolnictwie. Osobiście uważam, że UE powinna skupić się na spełnieniu tego, co do tej pory uzgodniła, zamiast wprowadzać nowe cele.

PAP: Czy Polska nadąży przy takim podnoszeniu poprzeczki?

Kwestie klimatyczne będą w nadchodzących miesiącach jednym z głównych tematów w Brukseli, a presja na polski rząd, by zwiększać ambicje w zakresie cięcia emisji, będzie rosła.

Polska będzie potrzebować większego wsparcia niż inni oraz będzie musiała przygotować się na wysokie społeczne koszty takiego procesu. Chciałbym przypomnieć, że, jeszcze w zeszłej kadencji, delegacja posłów  PO- PSL zaproponowała specjalny fundusz "Just Transition Fund" z budżetem niemal 5 mld euro dla regionów górniczych, w tym Śląska, najbardziej dotkniętych przez procesy dekarbonizacyjne.

Z początkiem prac nowej Komisji Europejskiej to rząd PiS będzie musiał proaktywnie zabiegać o najlepsze rozwiązania i budować szerokie koalicje. Najgorsza byłaby polityka ograniczająca się do samego sprzeciwu i pasywnego oczekiwania na to, co zdecydują inni. Dlatego potrzebne będzie zaangażowanie w samym sercu tej debaty, a nie narzekanie z trybun dla widzów.

PAP: Jak Pan ocenia zaproponowany przez Ursulę von der Layen skład Komisji Europejskiej? Czy komisarz ds. rolnictwa to dla Polski dobra teka?

A. Halicki: Pani Przewodnicząca przedstawiła kandydatów takich, jakich zaproponowały jej państwa członkowskie i starała się tak podzielić portfolia, by jak najtrafniej pogodzić różne interesy i odpowiedzieć na stojące przed UE wyzwania. Czy te personalne wybory są dobre, okaże się podczas wysłuchań w Parlamencie Europejskim już z początkiem października.

Rolnictwo to ważna część polskiej gospodarki, a rolnicy to jedna z tych grup społecznych, które bardzo skorzystały na wejściu Polski do Unii Europejskiej. Dlatego uważam, że jest to niezłe portfolio dla polskiego komisarza. Czy zostanie ono jednak dobrze wykorzystane, to już zależy od przyszłej działalności komisarza.

PAP: Czy słuszna jest zasada, że każdy kraj członkowski UE ma w Komisji Europejskiej swojego komisarza? Czy Parlament Europejski powinien mieć możliwość odwołania konkretnego komisarza, a nie jak obecnie - całej Komisji Europejskiej? I w końcu, czy PE powinien mieć możliwość głosowania na każdego komisarza z osobna, a nie jak obecnie - za całym składem Komisji?

Halicki: Wszystkie te pytania to w gruncie rzeczy pytania retoryczne. By cokolwiek zmienić, trzeba zmienić Traktaty, a do tego potrzebna jest jednomyślność wszystkich państw członkowskich. Czy któryś z nich chciałby dobrowolnie zrezygnować z posiadania komisarza ze swojego kraju? Jeśli hołdujemy zasadzie, że wszyscy jesteśmy równi i nie ważne czy mały kraj czy duży i kiedy przystąpił do UE, to myślę, że posiadanie komisarzy z wszystkich krajów, tą zasadę potwierdza.

Co do zwiększenia kompetencji Parlamentu Europejskiego w procesie wyłaniania nowej Komisji, uważam, że już teraz wpływ ten jest bardzo duży. Wielokrotnie w przeszłości Parlament „wymuszał” zmianę kandydata przez państwo członkowskie, co czasami skutkowało także zmianą porftolio. Teraz też stoimy u progu fazy tzw. parlamentarnego grilla. Również tym razem nie wszyscy kandydaci mogą być pewni przejścia suchą stopą przez wysłuchania w Parlamencie.

PAP: Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Mateusz Kicka
 
kic/

 

 

PLIKI COOKIES

Ta strona korzysta z plików cookie. Sprawdź naszą politykę prywatności, żeby dowiedzieć się więcej.