Piątek, 19 Kwiecień 2024

Sikorski: Porozumienie między UE a Wielką Brytanią ws. Brexitu jest na wyciągnięcie ręki.

24.09.2019, 09:48 Aktualizuj: 25.09.2019, 08:45
© European Union 2019 - Source : EP
© European Union 2019 - Source : EP

Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson ma interes w tym, by zawrzeć z UE porozumienie ws. brexitu; uważam, że jesteśmy o krok od takiego porozumienia - mówi w rozmowie z PAP były szef MSZ, europoseł PO Radosław Sikorski.

PAP: Zna pan Borisa Johnsona z czasów sudeckich, teraz jest szefem rządu brytyjskiego. W jaką stronę prowadzi pana zdaniem kraj?
 
R. Sikorski: Moim zdaniem ma interes w tym żeby zawrzeć porozumienie z UE. Jak go nie zawrze, a zarzeka się publicznie, że o przedłużenie nie wystąpi, to grozi mu złamanie prawa i rola męczennika Brexitu. A w Wielkiej Brytanii prawo jest egzekwowane dość konsekwentnie.
 
PAP: Czy rola męczennika Brexitu jest dla niego wygodna z wewnętrznego punktu widzenia?
 
R. Sikorski: Myślę, że parę lat temu każdy, kto znał Borysa wiedział, że nie jest angielskim nacjonalistą i byłby to rezultat paradoksalny.
 
PAP: Johnson dość twardo stawia UE warunki.
 
R.Sikorski: Johnson może sobie stawiać warunki, ale UE ani dla niego, ani dla nikogo innego nie zniszczy swojego rynku wewnętrznego. Wielka Brytania powiedziała, jakie ma nieprzekraczalne linie negocjacyjne, my też je mamy - ochrona integralności naszego rynku.  Żeby towary, które trafiają do unijnych konsumentów spełniały ekologiczne, zdrowotne i wszelkie inne standardy.  Nie pozwolimy, by ktoś tu nam importował jakieś barachło.
 
PAP: Johnson idzie na twardy Brexit pana zdaniem?

 
R.Sikorski: Uważam, że jesteśmy blisko porozumienia. Paradoksalnie dzięki temu, że Boris stracił większość, to 10 posłów z Irlandii Północnej w tę lub we w tę już jest bez znaczenia. Czyli on już się może zgodzić na to, na co nie mogła zgodzić się Theresa May, czyli na pierwotną propozycję Komisji i bezpiecznik irlandzki, dotyczący tylko Irlandii Płn. To jest logistycznie rozsądne, bo wtedy kontrole odbywają się w portach i spełnia to wspólny warunek i Wielkiej Brytanii i UE mianowicie, żeby nie było twardej granicy w poprzek Irlandii. Ale dla udobruchania swoich fanatyków Boris potrzebuje, aby nazwać to jakoś inaczej, to to się zrobi. Czasu jest oczywiście bardzo mało, ale to jest moim zdaniem jedyne wyjście.
 
PAP: To jest coś, co mu pozwoli wyjść z twarzą z tej sytuacji?
 

R.Sikorski: No i nie pójść siedzieć.
 
PAP: On jest w trudnej sytuacji prawnej?

 
R.Sikorski: Przeintrygował, zakiwał się, ale jest jeszcze to bardzo wąskie wyjście, które byłoby dobre dla pokoju w Irlandii. Ono oczywiście nie jest optymalne, bo optymalnym rozwiązaniem byłoby nieprzeprowadzanie brexitu, ale skoro politykę rządu brytyjskiego dyktuje strach przed nacjonalistami Farage’a, to trudno. Gdyby teraz to Brexitu nie doszło to będę nam dekadami wypominać spisek przeciwko woli suwerena. Więc skoro już ten brexit musi być, to niech się odbędzie przynajmniej w uporządkowany sposób.
 
PAP: UE idzie dalej bez Wielkiej Brytanii, ale co brexit dla niej oznacza? Osłabienie polityczne, gospodarcze?
 
R.Sikorski: Nie pamiętam aby kiedyś premierzy Irlandii i Luksemburga robili sobie publiczne jaja z premiera Wielkiej Brytanii, więc proszę wyciągnąć wnioski. A z drugiej strony Guy Verhofstadt w debacie w PE miał rację mówiąc, że nie tylko fakt brexitu, ale niekompetencja z jaką Wielka Brytania sobie nie radzi z politycznymi konsekwencjami referendum już przywróciła entuzjazm Europejczyków dla UE. Proszę zauważyć, że chociażby w polskiej delegacji, przedstawiciele PiS-u wypowiadali się sceptycznie o brexicie. A na początku kadencji kogo stawiali za wzór nacjonalistycznej, patriotycznej polityki kraju członkowskiego wobec UE? Wielką Brytanię. Minister spraw zagranicznych w expose ogłosił, że kontekście unijnym Wielka Brytania jest naszym specjalnym sojusznikiem. Więc może nawet nasi nacjonaliści zaczynają rozumieć, do czego prowadzi eurofobia. Do wyjścia z Unii i to do złego wyjścia z UE. Ale oczywiście Wielka Brytania jest w innej sytuacji niż my, bo Wielka Brytania, żeby wyjść z UE musi uregulować rachunki - 40 mld euro. A jak PiS będzie się zachowywał tak, jak do tej pory, to nas mogą wywalić za darmo.
 
PAP: Brexit staje się szczepionką przeciwko ruchom antyunijnym w Wielkiej Brytanii, Polsce, we Włoszech, czy Francji?
 
R.Sikorski: Tak, a z drugiej strony umożliwi nam też integrację w dziedzinach, w których Brytyjczycy integrować się nie chcieli. W polskim interesie jest stworzenie drugiej polisy ubezpieczeniowej dla naszego kraju w dziedzinie obronności. Brytyjczycy się temu kategorycznie sprzeciwiali, a dzisiaj możemy to zrealizować.
 
PAP: Tym pierwszym krokiem jest stałą współpraca strukturalna w dziedzinie obronności PESCO?
 
R.Sikorski: Dokument uruchamiający PESCO powstał u mnie w domu, we współpracy z ministrem zagranicznym Francji. Niestety za tej kadencji Polska była ostatnim krajem, który do niego przystąpił, a to jest możliwość stworzenia zdolności obronnych UE, które na początek byłby skierowane raczej na południe, ale zdolności mają to do siebie, że jak już się je ma, to można je przerzucić na różne azymuty.
 
PAP: To jest jeden wymiar, ale jest też wymiar zmiany siły głosu państw członkowskich w Radzie UE.
 
R.Sikorski: Tak, sukces brytyjskich eurofobów spowoduje, że proporcja niemieckich głosów w radzie arytmetycznie wzrośnie z ok. 20 do ok. 25 proc. To oznacza, że pozycja Niemiec wzrośnie, że łatwiej będzie im zawierać koalicje, a nam jeszcze trudniej - tam gdzie się z Niemcami nie zgadzamy - blokować ich.
 
PAP: Jaka powinna być reakcja Polski i innych krajów UE, które tracą na tym, że Wielka Brytania wychodzi?
 
R.Sikorski: Jak już mówiłem, najlepiej gdyby nie wychodzili, choć już chyba na to jest za późno.  Bo z arytmetyką nie wygramy.
 
PAP: Dziękuję za rozmowę.

 
Rozmawiał w Strasburgu Krzysztof Strzępka (PAP)
 
stk/kic/

PLIKI COOKIES

Ta strona korzysta z plików cookie. Sprawdź naszą politykę prywatności, żeby dowiedzieć się więcej.